Choroni, do ktorego trafilismy, jest bardzo ladna, spokojna miejscowoscia, do ktorej, zeby sie dostac, trzeba przejechac przez gory. Moze dlatego nie powstaly tu zadne wielie kompleksy hotelowe, a spac mozna w posadach w kolonialnym stylu...
Po zwiedzeniu Puerto Colombia i Choroni poplynelismy do Chuao - malej miejscowosci, na ktora da sie dostac tylko lodka. Chuao jest malutkie i bardzo spokojne, wiec bez najmniejszych obaw rozbilismy sie na plazy pod palmami, a naszym najwiekszym problemem bylo to, zeby zaden kokos nie spadl nam na namiot.
Plaze w Choroni i Chuao stanowia istna mieszanke kultur. Mozna spotkac tu ludzi z roznych zakatkow swiata. Obok Robinsona Cruzoe ze
mozna bylo spotkac tradycyjnych bladych Europejczykow, probujacych zrobic cos ze
lokalnego palmochoda, ktory rozlupywal swoje wysokodrzewne zdobycze (kokosy znaczy) i sprzedawal je owym europelskim turstom
a nawet bogatego szejka z Kuwejtu wraz z jedna ze swych zon, ktorej nie sprzedal za 2 wielblady tylko dlatego, ze tu nie ma tych czcigodnych s
Poniewaz do Chuao nie da sie dojechac inaczej, niz droga morska, wszystkie samochody oraz wszelakie inne przedmioty sa przewozone lodkami, o czym przekonalismy sie, kiedy pewnego popoludnia ujrzelismy polaczone 3 male lokalne lodki, polaczonych platforma, na ktorej mieszkancy Chuao przewozili nowy autobus kursowy na 4 km loklanej drogi... Obiecuje dodac zdjecie, jak tylko Romek je udostepni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz