czwartek, 8 października 2009

Caracas

Juz wczoraj jak przylecielismy do Ciudad del Mexico moglismy przypomniec sobie poprzednia wycieczke. Na lotnisku (mimo ze za pare godzin wylatywalismy dalej) zostalismy skierowani do wyjscia..
a po jakiejs godzinie krazenia trafilismy znow do bramek z ktorych wyszlismy..
ale za to ile osob zapytalismy o droge..
ile papierkow wypelnilismy..
ile roznych wersji tego co powinnismy dalej zrobic uslyszelismy..

No ale czego sie nie robi dla kolejniej pieczatki w paszporcie, nie?

A samo miasto jest niesamowite (w kazdym razie z gory).. lecisz samolotem i swiatla widac az po horyzont.. (i prawdopodobnie dalej.. tyle ze nie widac..) a chwile lecisz nad miastem..


Ale teraz juz siedze spokojnie w domu Gabriela susze na sobie wlasnie wyprane rzeczy i za to lubie cieple kraje :)

3 komentarze:

  1. Witam Was z ponurej Wawy..:D

    Ciekawe jest to co piszecie o Meksyku, że miasto nie ma końca;D ciekawe, bo przecież kiedyś to była podobno wyspa otoczona rzekami (o ile dobrze pamiętam), ale widocznie Meksykanie wypili już co mieli dookoła;P byliscie tam tylko na lotnisku czy udało Wam się wyjść poza??? i napiszcie koniecznie coś więcej o samej Wenezueli, co tam robicie?:)) moje ubrania nie chcą się suszyć w łazience, bo ciągle jest wilgotno, co dopiero na dworze (lub tez polu:D), gdzie pada:(( aha! adres Waszego bloga w mojej zakładce ulubione zobowiązuje:D piszcie często! pozdrawiam;)

    Gosia Piszczek Pyszczkiem zwana lub też żubrem:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cha cha! Uwilbiam lotnisko w Mieście Meksyk! :)
    I te partie gdzie nie ma świateł - zawsze się zastanawiam co tam musi się dziać...

    Zazdroszę Wam strasznie i cieszę się bardzo, że znowu śmigacie po Latinamerice :)

    Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. :):) pozdrowienia!!!! i wiosna juz na szczescie nie daleko!!

    OdpowiedzUsuń